piątek, 27 marca 2015

Dzień pierwszy


Pierwsze niespodzianki zgotowała nam granica, Adaś miał ogromne ilości narzędzi, które są niezbędne do uruchomienia lasera więc zapakowaliśmy je do busa i na żywca próbowaliśmy szturmem wedrzeć się na Białoruś. Pokonały nas dwie młode dziewczyny w mikro budce na granicy. Do pomocy wezwały dodatkowego funkcjonariusza w czapce wielkości lotniska.  Okazało się, że nie ma szans przewieźć tych gratów bo po pierwsze nie ta kolejka ( trzeba przejechać granicę jak ciężarówki…postać ze dwa dni ) , a po drugie  nie można i już. Sprawy wszelkie można załatwiać na wiele sposobów ale jest jeden, najstarszy i pewny…błagaliśmy na kolanach. Pomogło, pojechaliśmy dalej.
Droga bez niespodzianek, pogoda ok, kilometry szybko minęły i wieczorem ( po ok. 12-13 godzinach jazdy ) dotarliśmy do celu naszej podróży czyli do miasta Torżok. Czekał na nas Stanisław z którym wcześniej zapoznałem się w Polsce. Szybko do domu, opisze go później, zostawiliśmy jeden samochód, busem do Firmy, tam poznajemy Wowkę, który zajmuje się załadunkami i rozładunkami samochodów, potem do sklepu i z powrotem do domu.
Wieczorem po kieliszku wódeczki na rozluźnienie mięśni po podróży i z uczuciem dobrze spełnionego obowiązku do łóżek.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz