Kolejna wizyta, lato, ciepło,
zielono jeszcze. Droga przeleciała błyskawicznie, dwanaście godzin jak
mrugnięcie okiem. No prawie jak mrugniecie. Lato nastraja optymistycznie, trochę
dziur pozaklejali w drogach, jeździ się jakby lepiej a może po prostu się przyzwyczaiłem.
Z negatywów podrożała benzyna, niewiele tym czasem ale podrożała. Jedzenie
drogie niezmiennie, tylko papierosy w znośnej cenie. Marlboro po 6 zeta, no cóż
mnie to już nie cieszy bo nie palę prawie od dwóch lat.
Nie wiem jak to będzie jak tu
trafię zimą, już się boję cholerka, parę osób w historii poczuło trudy
Rosyjskiej zimy, nie chciałbym przymarznąć do kaloryfera. Zimna nie lubię
permanentnie a tu raczej duszno w zimie nie jest. Kiedy byłem w marcu Rosjanie
twierdzili, że zimy nie było a śniegu przy drodze z pół metra jeszcze leżało.
Myślę, że u nich „ nie ma zimy” to nasza ciężka zima z obfitymi opadami śniegu.
Zacząłem już się rozglądać za jakimiś porządnymi walonkami, popatrzymy w sobotę
na ryneczku. Może nasz kumpel z Azerbejdżanu sprzedający buty będzie coś miał
spod lady dla stałych klientów. Jak coś trafimy…dam znać.
Cześć, Andrzeju prawdę mówiąc kiedy wyjeżdżasz do innej cywilizacji liczę na Twoją sprawozdawczość. Człowiek z natury ciekawy jest i lubi czytać a jak do tego autor ma pewien polot i dystans to jest komplet. Pisz, spawozdawaj, donoś czy jak tam wolisz :).
OdpowiedzUsuńSławek S.