W domu mamy trzy koty, Violetta
mogła by mieć 103 i z pewnością nic by
jej to nie przeszkadzało. Trzy koty brudzą i niszczą wszystko trzy razy więcej
niż jeden, trzy razy tez bardziej wali z kuwet no ale też jak sądzę
przysparzają mojej żonie trzy razy więcej radości więc jeśli chce się być dobrym
mężem trzeba to jakoś znosić bo przecież dla nas, idealnych mężów, radość
naszych żon jest zdecydowanie najważniejsza.
Dlaczego to piszę? Otóż dlatego,
że miejsce gdzie mieszkamy było by rajem dla Violetty. Gdzie nie odwrócimy
głowy czai się jakiś kot. Czasami kilka, jak go właśnie nie widzę to czuję, na
klatce schodowej na przykład, kiedy się wchodzi to wiadomo że koty są. Czasami
kot stoi pod drzwiami a czasami nie stoi ale leży kocia kupa na znak, że tu
stał ale mu się pewnie znudziło i nawalił dla potwierdzenia swojej
wcześniejszej obecności. Zacząłem się nawet zastanawiać czy te koty nas nie
śledzą, może Violetta jakimś tajemniczym sposobem nasłała te koty jako
szpiegów. Właśnie tak, one są w zmowie z moją żoną, nie dość że śpią w moim
łóżku w Polsce to łażą za mną krok w krok w Rosji. Obmyślam właśnie sposób jak
sobie poradzić z tym problemem, rozmawiałem już z jednym bezdomnym psem pod
sklepem żeby te koty jakoś postraszył ale na razie bez efektów, powiedział że
pogada z kumplami bo sam nie da rady. No pewnie że nie da, koty to straszne
cwaniaki. Trzeba uważać.
Poniżej kilka zdjęć na
potwierdzenie moich słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz