Wszędzie generalnie jest zielono,
ciepło nie jest, taki rok niestety ale zielono jak najbardziej. Jadę sobie wczesnym rankiem po czterech godzinach postoju
na wschodniej granicy w Bobrownikach przez zieloną Białoruś do Rosji. Wracamy
do gry. Wojtek z Adasiem już kilka dni walczą na Rosyjskiej ziemi ze sprzętem a
ja dzisiaj dojeżdżam zabierając po drodze nowego członka ekipy, Mariana, który mieszka w Wołkowysku.
Wcześniej jeździliśmy przez
Kuźnicę i nie stałem dłużej niż kilkanaście minut, teraz postanowiłem pojechać
innym przejściem i klapa. Wszyscy stoją…to i ja stoję i tak 4 godziny.
Podjeżdżam pod szlaban a tu urocza blondynka w zielonym mundurze pyta :
-Pan z Polskim paszportem ?
- tak, odpowiadam zgodnie z
prawdą
- to dlaczego Pan stał ? Przecież
Polacy bez kolejki
- a skąd do licha miałem wiedzieć
? Nigdzie nie napisane przecież ?
- ona na to - wszyscy wiedzą
Widać nie jestem wszyscy, nie
wiedziałem ale wybaczyłem jej. Zniewoliła mnie uśmiechem, następnym razem będę
szybki jak wiatr.
Zatem jadę, zmęczony bo nie
spałem prawie wcale w nocy dzięki mojemu synowi, który poimprezował ostro i
zaserwował mi podwyższenie poziomu adrenaliny co spowodowało permanentną
bezsenność. W Wołkowysku czeka na mnie Marian, poznaję jego czarującą żonę i
dalej w drogę. Całe szczęście Marian spał jak człowiek i siada za kierownicę, w
półśnie dumam, co to nas czeka tym razem
w Rosji ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz