Zjawiła się u nas wolna niedziela
i postanowiliśmy zażyć nieco atrakcji. Pierwszy krok to ryneczek, który
mieliśmy namierzony już od marca. Trochę mżawka nas straszyła ale ciekawość
wzięła górę i pojechaliśmy na zakupy ryneczkowe. Co tam dużo gadać, nie jest to
bazar na Bema w Białymstoku ale jak to mówi klasyk : też jest fajnie. Rzeczy
różne, konfekcja damska, męska, buty, zabawki, czerepachy żywe, psy koty i
stoisko o znajomej nazwie AVON, w której wątpliwej jakości zapachy sprzedaje
Pan najbardziej znudzony na tym bazarku.
Próbujemy, Wojtek atakuje obuwie
sportowe. Diler od butów jest z Azerbejdżanu, przymiarka, negocjacje ostre,
skitka jest, pierwsza para już w
torbie, 50 zł wydane, adidasy jak marzenie,
druga para za pół ceny…poddajemy się. Nie jesteśmy przygotowani na przyjęcie
takiej ilości towaru. Obywatel
Azerbejdżanu żegna nas po kumplowsku i lecimy dalej. Damska bielizna,
sukienki…może kupić Violi ? Z Chin przywiozłem to ledwie wciągnęła na siebie,
coś mi się wydaje, że tu z rozmiarami nie będzie problemu, biustonosze pancerne
takie że spokojnie jako czapki możemy zakładać. Na razie poczekamy, wszak
jeszcze czas , trzeba pomarudzić, może za tydzień zmiękną.
Pieski fantastyczne, kotki
śliczne, bardzo miła młoda dziewczynka namawia mnie żebym wziął od niej małego
szarego kotka. Oddaje go za darmo. Widać, że z ciężkim sercem bo przytula go z
miłością i bawi się z nim cały czas. Tłumaczę, że nie przewiozę go przez
granicę. Szkoda, szkoda, u nas w domu kotów jakby jest za mało zawsze. Z
pewnością Viola by się ucieszyła z żywego kotka, może go w walizce jakoś
przemycę jako czapkę na przykład ? Zobaczymy, jak będzie za tydzień to pomyślę.
Tym czasem wrzucamy, nowo
zakupione Ray Bany na nos i lecimy dalej. Dzień ucieka a tu tyle jeszcze do
obejrzenia.
|
Przymiarka |
|
Twarde negocjacje |
|
Finał |
|
Co tu napisać ? |
|
Opisywana dziewczynka z kotkiem |
|
Coco Chanel, może się skusić, pomyślimy następnym razem |
|
Jak pisałem, Ray Banki na nos i w drogę... |